Post
autor: darek8600 » 04 gru 2025, 15:43
Odpowiem ogólnie na obydwa komentarze.
Jak najbardziej miałem i mam wiele zastrzeżeń, od lat powtarzam, że transport publiczny w Krakowie był traktowany przez władze miasta jako swego rodzaju socjal dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na jazdę własnym autem i miałem bardzo dużo zastrzeżeń do poprzedniego prezydenta.
Prezydent się zmienił i wiem, że obecny dużo lepiej czuje te tematy, ale już jego zaplecze polityczne niekoniecznie.
Tylko sytuację mamy taką, że przez ostatnią kadencję Majchrowskiego wydatki zostały rozbujane do granic możliwości, podwyżek nie było prawie żadnych, do tego doszła duża inflacja i decyzje na szczeblu centralnym, które mocno osłabiły wpływy samorządów. Styl rządzenia w ostatniej kadencji Profesora mniej więcej odzwierciedlał to, że faktycznie miała to być ostatnia kadencja i Profesora kompletnie nie obchodziło, co wydarzy się po nim.
Efektem tych wszystkich czynników stała się nienajlepsza sytuacja finansowa miasta, której nie da się wyprostować, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z dnia na dzień.
Wiadomo było, że rok 2025 będzie najcięższy (choć za Majchrowskiego bywały cięższe lata) i dopiero od 2026 sytuacja zacznie się nieco poprawiać.
A trzeba najpierw wyprowadzić sytuację finansową miasta na prostą, a potem myśleć o faktycznej poprawie transportu publicznego.
Mamy koniec ciężkiego roku 2025 i w tej sytuacji, że tak się wyrażę, darcie łacha o linię 19, w sytuacji gdy za niecały miesiąc skończy się ten trudny rok i zacznie się nowy rok budżetowy, 2026, wydaje mi się przejawem dość beztroskiego podejścia do kwestii zarządzania miastem, w tym kwestii transportowych.
Oczywiście rozumiem, że miastem zarządza prezydent, a nie forumowicze, wydaje mi się jednak że zasięgi jakie ma PKK na facebooku, jednak wiążą się z pewną odpowiedzialnością, a przynajmniej powinny (jak to się mówi: wielka moc, to wielka odpowiedzialność).
Może patrzę zbyt naiwnie i ideologicznie, ale uważam że z naszej strony, to jest odpowiedzialnych sympatyków transportu publicznego, powinno się patrzeć jednak z pewną dozą wyrozumiałości i zrozumieć to co napisałem wcześniej, że transport nie funkcjonuje w próżni, ale w jakiejś rzeczywistości zarządzania miastem. I dobrze z tą rzeczywistością nawiązać kontakt i złapać jakiś punkt styczny, a nie debatować sobie w swojej zamkniętej bańce, czyli de facto we wspomnianej próżni.
To oznacza, że każdy postulat transportowy, powinien być rozpatrywany przez pryzmat tej rzeczywistości. Tzn. jeśli z czysto transportowego punktu widzenia wiadomo, że taka 19 by się przydała, ale nie jest linią wybitnie potrzebną, to przy trudnej sytuacji finansowej naprawdę można ten miesiąc poczekać i jeśli wszystkie (główne) linie ruczajowo-borkowe wrócą na swoje trasy, a po 6 stycznia 2026 roku linia 19 nie wróci, to wtedy jak najbardziej inba będzie uzasadniona.
Fakt, że z perspektywy forum nawet lata temu zawsze się krytykowało organizatora transportu i szeroko rozumianych "polityków" (za to jak pamiętam, MPK zawsze było wręcz otaczane boską czcią), jak z resztą tu pisze ankin. Ale "politycy" to nie żadna bezimienna grupa, tylko konkretne osoby, funkcjonujące w konkretnej rzeczywistości społęczno-politycznej, w cyklu wyborczym. Czy się nam to podoba, czy nie, taki mamy ustrój państwa.
A mamy obecnie do czynienia z sytuacją, jakiej wielu forumowiczów zapewne po raz pierwszy doświadczyło za swojego życia, czyli mówię o zmianie władzy w mieście po 21 latach rządów profesora Jacka Majchrowskiego.
Zmiana władzy, to nie jest punkt na osi czasu, to jest proces, który musi trochę trwać i podejrzewam, że nawet cała 5-letnia kadencja, to będzie za mało, żeby zmienić wszystko i ustawić "pod siebie", szczególnie w czasach gdy wszechobecny hejt wylewa się nawet po otwarciu lodówki.
Zmierzam do tego, że jesteśmy dziś w pewnym okresie przejściowym i trzeba mieć tego świadomość.
Oczywiście rękę na pulsie trzeba trzymać, bo choćby osoba z-cy prezydenta Stanisław Kracik, nie budzi zbytnio mojego zaufania w kwestiach transportowych.
Tylko też, może nauczyłem się tego przez kilka kadencji w samorządzie, trzeba ważyć priorytety i jak to się mówi, kruszyć kopię tam, gdzie faktycznie jest o co i w danej chwili jest to uzasadnione.
Co do finansowania, myślę że akurat świadomość, że transport publiczny musi być dotowany i nie może na siebie zarabiać, jest akurat dość powszechna. Ale został przyjęty pewien model funkcjonowania w Krakowie, w którym koszty są dzielone mniej więcej po połowie na budżet miasta i na pasażerów. Ta proporcja została mocno zaburzona. Mieliśmy podwyżki cen biletów: w latach 2019, 2021 oraz w zasadzie symboiliczną podwyżkę w 2023/2024. Podwyżki te jednak nie odzwierciedliły faktycznej inflacji.
Pokusiłem się o stworzenie statystyk (jeśli będzie taka chęć, to mogę je udostępnić) kosztów i cennika od roku 2017.
Podam wybrane wartości, te które stanowią swoiste "mięso" w transporcie publicznym. Będę liczył względem roku 2017 oraz 2021, gdzie miała miejsce ostatnia faktyczna podwyżka.
Koszt pociągokilometra tramwaju wzrósł z 14,01 zł na 29,28 zł, co oznacza wzrost o 108,99% (78,21% względem 16,43 zł w 2021 roku)
Koszt wozokilometra autobusu miejskiego MPK wzrósł z 7,43 zł na 13,60 zł, wzrost o 83,04% (55,07% do 8,77 zł)
Koszt przeguba Mobilisu wzrósł z 7,26 zł na 18,00 zł, wzrost o 147,93% (110,53% względem 8,55 zł)
W tym czasie cena najważniejszego biletu, czyli sieciowego, wzrosła z 84,60 zł (nie było wtedy podziału na mieszkańców i niemieszkańców) na planowane 109,00 zł w 2026, co oznacza wzrost o 28,84% (36,25% względem 80,00 zł w 2021 roku).
bilet 15/20 minut wzrasta z 2,80 zł na 4,00 zł, wzrost o 42,86% (0% względem 2021, ale wiadomo że następuje skrócenie czasu i wchodzi bilet 30 min, w efekcie nie ma jak tego porównać 1:1).
bilet 50/60 minut wzrasta z 5,00 zł na 8,00 zł, wzrost o 60,00% (33,33% względem 6,00 w 2021 i obecnie)
Jak widać, obecna podwyżka jest daleka od pokrycia faktycznej skumulowanej inflacji z ostatnich lat.
I oczywiście można dyskutować o tym, czy model 50/50 był w porządku i czy go nie zmienić. Wiadomo że z czysto transportowego punktu widzenia każda podwyżka jest zła, bo oznacza jakiś odpływ pasażerów na rzecz innych środków transportu, w tym aut. Nawet jeśli niewielki, to zawsze jest to niekorzystne. Ale ten rok i obecna sytuacja finansowa to wg mnie naprawdę nie jest moment na taką dyskusję, chyba że na przyszłość.
Co do biletów, pełna zgoda, że bilety krótkookresowe powinny podrożeć.
Wczoraj na sesji miasto przyznało, że jest to niedopatrzenie i w drugim czytaniu uchwały o zmiany taryfy biletowej, pojawi się autopoprawka w tym zakresie.
Zgadzam się też, że czas by lokalna elita zmieniłą paradygmaty. Ale, żeby to zrobić, to trzeba nawiązać dialog, oparty o zrozumieniu obydwu stron.
Zgadzam się, że należy głębiej sięgnąć do kieszeni przez podwyżki SPP.
Ale po pierwsze, nawet dość drastyczne podwyżki nie dadzą znaczących wpływów, które by miały realnie przełożyć się na poprawę transportu publicznego.
Po drugie, to akurat jest kwestia bardziej złożona, nie ma politycznego klimatu do takich zmian.
Już tłumaczę o co chodzi. Szeroko rozumiani "kierowcy", a raczej niewielkie lobby fałszywie reprezentujące interesy kierowców (sam najwięcej jeżdżę autem i uważam, że te grupy raczej działają na moją szkodę, niż korzyść) jest dobrze zorganizowane i ma dużą siłę przebicia politycznego.
Co wynika zarówno z tego, że dużo radnych miasta jeździ autami i w całej RMK nie ma choćby jednego radnego, który zagadnienia transportu publicznego faktycznie by czuł (czuje je jednak sam prezydent, ale na dzień dzisiejszy to niestety za mało i jeszcze nie do końca przekłada się na politykę miasta, ale i tak jest dużym postępem do poprzednika).
Do tego, grupa ta jest bardzo krzykliwa i w mediach społęcznościowych wręcz parę osób potrafi wytworzyć wrażenie większości.
Z kolei pasażerowie, mimo że najliczniejsi, wraz z wszelkimi mkami, to najgorzej zorganizowana grupa w przestrzeni publicznej, a właściwie w ogóle nie zorganizowana. Nie kojarzę choćby jednego stowarzyszenia reprezentującego interesy pasażerów.
Niestety, rzeczywistość mkmów, to m.in. zamknięta rzeczywistość tego forum i masy teoretycznych dyskusji, które odbywają się w próżni.
Na zewnątrz to jedynie strona PKK, która mam wrażenie utrzymana jest w tonie mocno prześmiewczym i memicznym.
I owszem, memy są śmieszne, ale one nie kreują rzeczywistości, są tylko jej satyrycznym komentarzem.
To chyba tyle, bo i tak się bardzo rozpisałem, a nie mam pomysłu na jakąś sensowną pointę, a i chyba nie jest potrzebna. Mocno się zboczyło z tematu 19-ki.